Cześć kochani! Jak ten czas szybko leci! Jak to już wrzesień? Przecież dopiero był maj :) Dni mam teraz tak wypełnione, że zupełnie straciłam rachubę i w sierpniu napisałam tylko dwa posty, jejku jejku, wybaczcie :) To może Mazury na osłodę? Zapraszam!

Wspominałam Wam niedawno (dawno, wiem ;) - ostatnio), że oprócz wakacji na Półwyspie Helskim (Jastarnia) spędziliśmy też trochę czasu na Mazurach. Wstrzeliliśmy się pogodowo tuż przed falą afrykańskich upałów, więc spokojnie mogłam spacerować z Mają. Wybraliśmy się do miejscowości Krutyń, żeby, tak jak rok temu (spływ kajakowy), móc wypożyczyć kajaki i popłynąć z nurtem Krutynią. Jednego dnia moja mama została z Mają, żebym ja też mogła popłynąć.




Pierwszy raz byłam na spływie będąc w ciąży i był to wtedy dla mnie lekki stres. Mimo, że nurt jest bardzo delikatny, a rzeka w większości jest płytka, to odcinki, gdzie można wyjść na brzeg są raczej długie - jest to męczące, jeśli w ciąży ma się non stop nacisk na pęcherz ;) Wtedy też za bardzo nie mogłam wiosłować, szybko bolały mnie ręce i kręgosłup, teraz nie sprawiało mi to żadnego problemu.

Cieszę się, że popłynęłam w tym roku, bo mam porównanie - za każdym razem mi się podobało, ale rok temu miałam wrażenie, że to trudniejszy sport ;) Już wspominałam Wam, że Krutynia ma spokojny nurt i płynie się wolno, ale to zupełnie nie przeszkadza, jeśli chcecie tylko się zrelaksować. Oczywiście można wiosłować bardziej intensywnie i szybciej pokonacie poszczególne odcinki, ale mi zupełnie nie zależało na większym tempie, tylko na obcowaniu z naturą z poziomu wody. Do tej pory znałam Mazury z troszkę wyższej perspektywy :) - żaglówki ( Jejku jejku, no mówię Wam, jaki rejs za sobą mam ).
A teraz pokażę Wam trochę zdjęć :)




















Pierwszy raz Majka się huśtała samodzielnie :) początkowo nie wiedziała czy jej się podoba i nie spuszczała ze mnie wzroku, ale później tak jej się spodobało, że nie chciała zejść :D




Pogoda nie zawsze była piękna, ale kiedy padało też zrobiliśmy sobie wycieczkę :)



Na szczęście następnego dnia znów było ciepło :)

Nie trzeba pływać kajakiem czy żaglówką, żeby docenić otaczające piękno Mazur. Są to wciąż mało zaludnione tereny, z bujną zielenią i cudownymi krajobrazami. Wcale mnie nie dziwi trend pakowania swojego wielkomiejskiego życia do walizki i przenoszenia się na to cudne odludzie :) Na dzisiaj to wszystko, ale postaram się niedługo pokazać Wam nowe piękne miejsce :)
Do następnego :) Buziaki,
