MENU

8/17/2015

David Gareja - monastyr wśród stepów

 Hej! :) Dzisiaj pokażę Wam kolejne fajne miejsce, zupełnie różne od przedstawianych dotychczas. Gruzja zazwyczaj kojarzy nam się z nasyconą zielenią gór, ale są regiony, w których o zieleń trudno. Tak jest w regionie Kachetii, w południowo-wschodniej Gruzji. Znajduje się tam ciekawy kompleks monastyrów David Gareja.
Dojechać tam można z Tbilisi przez Sagarejo albo Rustavi, ale trzeba przygotować się na to, że droga jest w kiepskim stanie. Jednak warto się poświęcić, by dotrzeć do celu - a nim dla nas był nie sam klasztor u podnóży David Gareja (gdzie większość osób kończy wycieczkę), ale wejście na szczyt do malutkiego kościółka, by stamtąd podziwiać przepiękne krajobrazy na rozległe stepy. A widoki są naprawdę nieziemskie - ze szczytu widać z jednej strony Gruzję, a z drugiej - Azerbejdżan.




 

Monastyr został założony przez św. ojca Dawida – jednego z 13 ojców syryjskich, którzy krzewili chrześcijaństwo na terenach Gruzji. Początkowo ojciec Dawid zamieszkał w naturalnej pieczarze i zaczął prowadzić życie pustelnicze. Z biegiem czasu pojawili się przy nim jego uczniowie – Dodo i Lukiane, którzy przyczynili się do rozwoju kompleksu. Monastyr położony jest na obu zboczach góry, a w jego skład wchodzi wiele pieczar, w których do dziś zachowały się cenne freski pochodzące z VII – XIV wieku.


Ponieważ kompleks częściowo znajduje się na terenie Azerbejdżanu i częściowo w Gruzji to stał się tematem sporu granicznego. Dla Gruzińów David Gareja jest cenny przez względy kulturowe i historyczne, zaś dla Azerów te tereny są ważne pod względem militarnym. Giorgi Mandżgaladze, minister spraw zagranicznych Gruzji stwierdził, że Gruzja byłaby skłonna zamienić inne ziemie w zamian za resztę David Gareja, jednak Baku jest jest przeciwne tej zamianie. Ostatnio azerscy urzędnicy stwierdzili, że Azerbejdżan „jest otwarty na rozmowy z Gruzją w sprawie zwrotu kompleksu”. Jednakże, propozycja rządu Azerbejdżanupodzielenia kompleksu na strefy turystyczne wywołała oburzenie wśród Gruzinów - Gruzini nie są bowiem skłonni zamienić święte dla nich miejsce w centrum turystyczne. Wobec tego spór wciąż jest żywy.




  
Dolny kompleks monastyrów jest otoczony murem. W środku znajdują się jaskinie, podobne do Upliscyche, jednak o wiele mniejsze i mniej efektowne. Udało mi się trafić akurat na odprawianą mszę - mnisi śpiewali, wokół zapalone były kadzidła i dzięki temu miejsce to kojarzy mi się szczególnie.
 




 
Ale sam dolny monastyr to zdecydowanie za mało, żeby specjalnie się tu wybrać - koniecznie trzeba wspiąć się wyżej! Początkowo droga jest dosyć stroma i dobrze mieć na sobie jakieś obuwie z twardą podeszwą, żeby się nie zsunąć po śliskich skałkach, ale trampki są tu zupełnie wystarczające (zdecydowanie odradzam odkryte sandałki czy japonki).




Na szczycie spotkaliśmy pograniczników - celników na granicy gruzińsko-azerskiej, którzy pozwolili zrobić sobie zdjęcie :)



Widoki z góry są zachwycające - krajobraz jest wyżynny i bardzo suchy, przeważają żółte trawy i piękne suche osty (jeden wzięłam sobie na pamiątkę ;)).
 



Zupełnie inaczej wygląda z góry Azerbejdżan - krajobraz jak z innej, niezaludnionej planety - suchy, prawie płaski, jednolity, zaś Gruzja w tym miejscu to kolorowe, pofalowane wzgórza i więcej zieleni:










Po drodze znajdują się drobne monastyry wykute w skale, w których można zobaczyć pozostałości fresków.


 Uwaga pod nogi! :)


Na szczycie - nasz cel - uroczy, malutki monastyr, w którym można schronić się przed upalnym słońcem (po drodze nigdzie nie było cienia, więc lepiej zabrać jakieś nakrycie głowy)


Prawda, że pięknie? :)



 


A w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na obiad u naszych rodaków, którzy postanowili osiąść w tych pięknych i prawie niezamieszkałych okolicznościach przyrody :) ale o tym napiszę więcej dopiero w następnym poście :)
Buziaki,
Copyright © 2017 Happy life plan